Opowiadanie
Szczęściarz
Zdarzenie
to, miało miejsce dawno temu. Byłam w tedy na wakacjach u cioci Janki. Wstałam
o dziewiątej rano i zaczęłam się szykować do śniadania. Dzień zapowiadał się
ładnie- świeciło słoneczko, kogut piał, kury gdakały- jak to na wsi bywa. Po
zjedzeniu śniadania przyszła do mnie wnuczka cioci Kinga. Ale tego dnia nie miałyśmy
nic w planie i zaczęłyśmy się nudzić. Wtedy przyszła do nas ciocia.
-Dziewczynki, co wy tak się nudzicie?
- Bo nie wiemy, co mamy dziś robić.- Odpowiedziała Kinga.
- A może pójdziecie ze mną do lasu nazbierać jeżyn?
-Zaproponowała ciocia.
Kinga spojrzała się na mnie a ja na nią i zdecydowałyśmy, że
pójdziemy. I poszłyśmy.
Postanowiłyśmy
z Kingą przetrząsnąć wszystkie krzaki żeby znaleźć jak najwięcej jeżyn. Zbierałyśmy
już jakiś czas i nagle usłyszałyśmy jakieś dziwne dźwięki dochodzące z krzaków
niedaleko nas.
- Słyszysz, tam coś jest. -Spojrzałam się na Kingę z
przerażeniem i krzyknęłam. - W nogi! Uciekajmy do cioci.
Ale Kinga postanowiła zobaczyć,
co tam jest. Ostrożnie podeszła do krzaków i zaczęła nadsłuchiwać. Powoli odsunęła
gałęzie i zobaczyła małego pieska. Był to mały szczeniaczek w kolorze
czarno-rudym, miał oklapnięte uszka. Jego spojrzenie dawało mam do zrozumienia
żebyśmy go przygarnęły. Kinga wzięła go
na ręce i poszłyśmy pokazać go cioci.
- Ciociu, ciociu, zobacz, co
znalazłyśmy!
Ciocia, kiedy go zobaczyła była
bardzo poważna- pewnie zastanawiała się, co z nim zrobić. Po chwili
powiedziała.
-Jest on pewnie głodny i
wystraszony, więc weźmiemy go do domy, nakarmimy, wykąpiemy i zastanowimy się
nad jego losem.
Ja ucieszyłam się bardzo,
ponieważ polubiłam go od pierwszej chwili- on chyba też, bo noc spędził w moim
pokoju.
Na
drugi dzień ciocia razem z nami zaczęła zastanawiać się, co z nim zrobić, bo
ona ma już dwa psy i kota. Kinga dała pomysł żebym go ja wzięła do siebie.
Nawet się ucieszyłam, ale nie wiedziałam jak zareagują moi rodzice. Zadzwoniłam
do nich z prośbą- czy mogę przywieś do domu małego szczeniaczka. Po chwili wahania
mama zgodziła się pod warunkiem, że wszystkie obowiązki związane z nim spadają
na mnie. Wtedy z Kingą wybrałam mu imię. Nazwałam go Lucky, ponieważ po
angielsku oznacza to szczęściarz. Do domu wróciłam już ze swoim przyjacielem
Lucky-m. Stał się on naszym pupilem, który jest już z nami ok. 7 lat.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń