czwartek, 16 lutego 2017

Szczęściarz - opowiadanie



Opowiadanie
Szczęściarz

               Zdarzenie to, miało miejsce dawno temu. Byłam w tedy na wakacjach u cioci Janki. Wstałam o dziewiątej rano i zaczęłam się szykować do śniadania. Dzień zapowiadał się ładnie- świeciło słoneczko, kogut piał, kury gdakały- jak to na wsi bywa. Po zjedzeniu śniadania przyszła do mnie wnuczka cioci Kinga. Ale tego dnia nie miałyśmy nic w planie i zaczęłyśmy się nudzić. Wtedy przyszła do nas ciocia.
-Dziewczynki, co wy tak się nudzicie?
- Bo nie wiemy, co mamy dziś robić.- Odpowiedziała Kinga.
- A może pójdziecie ze mną do lasu nazbierać jeżyn? -Zaproponowała ciocia.
Kinga spojrzała się na mnie a ja na nią i zdecydowałyśmy, że pójdziemy. I poszłyśmy.
               Postanowiłyśmy z Kingą przetrząsnąć wszystkie krzaki żeby znaleźć jak najwięcej jeżyn. Zbierałyśmy już jakiś czas i nagle usłyszałyśmy jakieś dziwne dźwięki dochodzące z krzaków niedaleko nas.
- Słyszysz, tam coś jest. -Spojrzałam się na Kingę z przerażeniem i krzyknęłam. - W nogi! Uciekajmy do cioci.
Ale Kinga postanowiła zobaczyć, co tam jest. Ostrożnie podeszła do krzaków i zaczęła nadsłuchiwać. Powoli odsunęła gałęzie i zobaczyła małego pieska. Był to mały szczeniaczek w kolorze czarno-rudym, miał oklapnięte uszka. Jego spojrzenie dawało mam do zrozumienia żebyśmy go przygarnęły.  Kinga wzięła go na ręce i poszłyśmy pokazać go cioci.
- Ciociu, ciociu, zobacz, co znalazłyśmy!
Ciocia, kiedy go zobaczyła była bardzo poważna- pewnie zastanawiała się, co z nim zrobić. Po chwili powiedziała.
-Jest on pewnie głodny i wystraszony, więc weźmiemy go do domy, nakarmimy, wykąpiemy i zastanowimy się nad jego losem.
Ja ucieszyłam się bardzo, ponieważ polubiłam go od pierwszej chwili- on chyba też, bo noc spędził w moim pokoju.
               Na drugi dzień ciocia razem z nami zaczęła zastanawiać się, co z nim zrobić, bo ona ma już dwa psy i kota. Kinga dała pomysł żebym go ja wzięła do siebie. Nawet się ucieszyłam, ale nie wiedziałam jak zareagują moi rodzice. Zadzwoniłam do nich z prośbą- czy mogę przywieś do domu małego szczeniaczka. Po chwili wahania mama zgodziła się pod warunkiem, że wszystkie obowiązki związane z nim spadają na mnie. Wtedy z Kingą wybrałam mu imię. Nazwałam go Lucky, ponieważ po angielsku oznacza to szczęściarz. Do domu wróciłam już ze swoim przyjacielem Lucky-m. Stał się on naszym pupilem, który jest już z nami ok. 7 lat.

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń